Kiedy spędzasz wakacje w górach, praktycznie każdy dzień jesteś na wysokościach, to czy powroty do domu mogą stać się wyzwaniem? Odpowiedź: mogą. Myślami jesteś jeszcze tam w alpejskich dolinach, z widokami na masywy górskie. Wtedy postanawiasz tam wrócić na kolejne wakacje, a może uda się wcześniej?
Alpy latem
Skąd pomysł? Na początku roku Alpy pojawiły się na mojej liście podróży. Pierwszy raz ta podróż nie była na tyle spontaniczna. Alpy kojarzą się nam bardziej z zimą niż z latem. Jednak to latem również miejsce dla miłośników górskich aktywności i sportu. Jest tutaj wszystko: szlaki biegowe i trekkingowe, wspinanie w skałkach, ale też na wielkich ścianach. Można jeździć na rowerach MTB, ale
i szosowych, również latać na paralotni. Czego chcieć więcej. Po pierwszych dniach wiedziałam, że te miejsca staną się mi bardzo bliskie. Była to trochę podróż przez Alpy włoskie i francuskie z widokiem na Białą Górę, czyli Mont Blanc (nazwa francuska) i Monte Bianco (nazwa włoska).
Kiedy trwa tam okres letni? Oprócz miesięcy wakacyjnych, sezon na letnie trekkingi jest od czerwca do września, ale na początku oraz na końcu tych miesięcy, musimy być przygotowani na większą ilość śniegu na podejściach oraz niższe temperatury.
Postaram podzielić się z Wami tym, co zobaczyliśmy oraz najlepszymi radami z podróży, czyli na przykład, gdzie nocować i jak zaplanować codzienne trasy.
Dolina Aosty, czyli włoska przygoda
To najmniejszy włoski region, położony wśród najwyższych alpejskich szczytów. Region z ponad czterdziestoma 4-tysięcznikami. Dolina ta jest znana ze szlaków długodystansowych (Tour de Mont Blanc - TMB, Alta Via), biegów ultra (UTMB, Tor des Géants – Bieg Gigantów) i tras szosowych przez passo (przełęcze) ze sporymi przewyższeniami.
Dolinę Aosty opisuje w swoich książkach włoski pisarz Paolo Cognetti, który z pełną wrażliwością pokazuje góry, że to nie tylko śnieg, granie, ale też sposób życia. Polecam szczególnie książkę „Osiem gór”!
Wracając do podróży pierwszym punktem była miejscowość, Courmayeur. Ostatnie miasteczko położone po włoskiej stronie przed granicą z Francją. Tam pojawiliśmy bez zaplanowanego wcześniej noclegu, z planem spania na górskim camping, które okazało się bardzo daleko. Szczęście jednak sprzyjało i znaleźliśmy miejsce w Pensione Venezia. Na pewno trudno je znaleźć na booking.com. Polecono nam je w punkcie turystycznym. To miejsce prowadzone przez starsze małżeństwo, a samo pensione wydawało się punktem spotkań mieszkańców Courmayeur. Cena za nocleg za noc wyniosła 45 zł (za jedną osobę), czyli bardzo budżetowo, porównując inne ceny noclegów. Dodatkowo w centrum i z widokiem na góry.
W czasie, którym tam byliśmy (15 sierpnia) świętowano Dzień Przewodników Górskich. To święto gór i wszystkich tych, którzy tam mieszkają, pracują i przyjeżdżają. W centrum miasta widzieliśmy przewodników w historycznych mundurach, w kapeluszach z szerokim rondem, z liną przerzuconą przez ramię i z czekanem. W samych Włoszech czas po 15 sierpnia określa się też okresem ferragosto, co oznacza odpoczynek. Podczas tego tygodnia wiele sklepów i restauracji jest zamykanych. Czasami ten odpoczynek u Włochów trwa cały miesiąc.
Kolejnego dnia po przyjeździe, udaliśmy się na pierwszy trekking, który był częścią etapu szlaku Tour de Mont Blanc (TMB). Podczas drogi spotykaliśmy osoby ze sporymi plecakami, które podjęły się wyzwania, przejścia tej około 170-kilometrowej pętli okrążającej masyw Mont Blanc. Wtedy zastanawialiśmy, jakby to było pokonać taką trasę nie w tydzień czy dwa tygodnie, ale w dwie doby? Dokładniej to z czasem 46 godzin i 30 minut, bo tyle właśnie wynosi limit na koronnym dystansie legendarnego festiwalu biegowego UTMB, czyli 170 kilometrów trasy i ponad 10 tysięcy przewyższenia do pokonania. Trasy te biegną również wokół masywu.
Wracając do trekkingu, wybraliśmy trasę z Courmayer do Rifugio Bonatti (łącznie 26 km i 1800 m przewyższenia). Pierwsze zachwyty alpejskimi widokami i poczucie, że te góry są tak blisko. Na szlaku każdy witał się buongiorno i ciao. Widok ze schroniska Bonatti jest na piękną ścianę. W drodze powrotnej do Courmayer, wybraliśmy mniej uczęszczany szlak, dlatego miało się wrażenie jeszcze większej pustki, ciszy i bycia naprawdę daleko od miasta i ludzi.
Podobna trasa dostępna pod TYM linkiem.
Droga powrotna z Rifugio Bonatti do Courmayer
W Courmayer byliśmy niecałe 2 dni, dlatego zaliczyliśmy jeden szlak, ale bardzo dostępny i dosyć znany. Co warto na pewno zrobić jeszcze w Courmayer? Wybrać się na kolejkę górską, która w kilkanaście minut szybuje z miejscowości Courmayeur (1340 m n.p.m.) na Punta Helbronner (3466 m n.p.m.) w masywie Mont Blanc, a dla chętnych dalej przez lodowiec La Mer de Glace i Aiguille du Midi do Chamonix po francuskiej stronie. To na pewno spora atrakcja turystyczna. Pod TYM linkiem możecie zobaczyć całą trasę.
Jak zaplanować podróż do Courmayer? Najbliższe lotniska znajdują się w Turynie, Mediolanie i Genewie. My startowaliśmy z Turynu. Podróż z Turynu do Courmayer zajęła nam około 3 godzin autobusem (Flixbus, koszt za bilet: 45 zł). Co ważne do Turynu i Mediolanu można dolecieć Ryainairem i Wizzairem co wpływa również znacząco na koszt podróży. Natomiast z Mediolanu również mamy bezpośrednie autobusy, jeśli nie wypożyczamy samochodu lub jedziemy swoim. W przypadku Genewy powinniśmy mieć przesiadkę w Chamonix i tam można wypożyczyć samochód lub wybrać autobus. Wtedy przejeżdżamy tutaj przez znany Tunel du Mont Blanc, który łączy Francję i Włochy.
Jako miłośniczka szlaków długodystansowych, oczywiście chciałabym jeszcze polecić, oprócz znanego szlaku Tour de Mont Blanc (TMB), szlaki Alta Via 1 i Alta Via 2, czyli w sumie ponad 300 km tras, które okrążają Dolinę Aosty, przebiegając z widokiem na Mont Blanc, Gran Paradiso, Monte Rosa i Matterhorn. Latem nie brakuje chętnych do pokonania w odcinkach Alta Via, od schroniska do schroniska, od biwaku do biwaku.
Chamonix, gdzie czuję się najlepiej
O Chamonix można wiele pisać. Jak tam jesteś odczuwasz kulturę sportu i outdooru, przygody, szacunku do natury, czyli wartości, które są mi bardzo bliskie. W całej dolinie Chamonix znajdzie każdy coś dla siebie, niezależnie od umiejętności i poziomu doświadczenia w górach, czy lubisz bieganie, spokojne trekkingi czy przygody w powietrzu (paralotnie). Dla biegaczy to miasto Festiwalu Biegowego Ultra-Trail du Mont-Blanc (UTMB), na którego myśl o udziale ich elektryzuje. Dla wspinaczy to też wejście dla Mont Blanc, czyli najwyższy szczyt Alp i Europy (w zależności, czy bierze się pod uwagę Elbrus). Wielu z nas marzy o wejściu na jej szczyt. Warto nie zapominać, że jest to też wspinaczka w mniejszych skałach, ale również na większych ścianach.
Nasza wyprawa w Alpy Francuskie rozpoczęła w miejscowości Les Houches, małego miasteczka położonego 7 km od Chamonix. Dojazd autobusem do Chamonix zajmuje jedynie 15 minut (dodatkowo wiele miejsc noclegowych oferuje w cenie noclegu, również darmowe przejazdy komunikacją miejską). Nasze miejsce było położone 5 minut od oficjalnego startu szaku TMB (ale też końca), więc często widzieliśmy osoby rozpoczynające lub kończące szlak. Spędziliśmy tam 5 dni na szlakach. Poniżej propozycje naszych szlaków z wyborem trekkingu lub kolejki górskiej. Niektóre z nich pokrywały się ze szlakiem TMB, ale również z trasą biegu UTMB.
1 dzień
Trasa: Les Houches – szczyt Le Brevent (2525 m n.p.m.), 21 km i 1700 m przewyższenia
Podczas drogi mamy widoki na Mont Blanc i całą dolinę. Na chwilę zatrzymujemy się w schronisku Refuge de Bellachat, w którym spotykamy trekkingowców TMB. Naszym docelowym punktem jest Le Brevent. Ze szczytu wracamy inną trasą, tym razem prosto do Chamonix. Na szczyt można też ruszyć z samego Chamonix. Jest tam też kolejka udająca się prosto na szczyt Le Brevent.
Podobna trasa dostępna pod TYM linkiem.
2 dzień – trasa: Chamonix – jezioro Lac Branc, 16 km i 1400 m przewyższenia
Trasa trekkingowa zaczyna się obok pola golfowego w Chamonix. Następnie idziemy sporą część przez las do góry, aż do punktu widokowego La Flégère (1800 m n.p.m).
Opcją jest również wjazd kolejką do punktu La Flégère. Jednak już do samego jeziora Lac Branc nie ma podjazdu kolejką. Mamy wtedy do przejścia około 500 m przewyższenia (droga sporo kamienista), ale oczywiście trasa warta przejścia.
Podobna trasa dostępna pod TYM linkiem.
3 dzień: trasa Chamonix – Mer de Glance (Lodowe Morze), 15 km i 1000 m przewyższenia
Dosyć ciężko było znaleźć odpowiednią trasę do lodowca Mer de Glance. W większości pokazywała nam się opcja kolejki. Jednak udało się. Sam trekking do lodowca może zajmować powyżej 2 godzin. Natomiast jazda pociągiem, który odjeżdża z Chamonix do Montenvers Mer de Glace zajmuje około 25 min.
Mer de Glace to bez wątpienia największy lodowiec we Francji oraz jeden z największych w Alpach. Większe lodowce znajdują się na terenie Alp w Szwajcarii. Mer de Glace ma 7 km długości, a leży na 1913 m n.p. m. Tam już na górze widzimy, jak ten lodowiec zanika, co pokazują oznaczenia, gdzie dosięgał i w którym roku. Sporą „atrakcją turystyczną” jest lodowa jaskinia, do której schodzi się z punktu z tłumem ludzi, którzy przyjechali kolejką. Tutaj miejsce jest bardzo turystyczne, więc do tego trzeba się przygotować. Chcąc uniknąć tłumów warto wybrać opcję trekkingu, przynajmniej do punktu widokowego.
Podobna trasa dostępna pod TYM linkiem.
4 dzień: trasa Chamonix –Plan de l'Aiguille i jezioro Lac Bleu, 18 km i 1200 m przewyższenia
Trekking z widokiem na Chamonix. Dla nas trasa pożegnalna z Alpami, bo jeszcze kolejnego dnia była już tylko biegowa. Tutaj najbardziej popularną opcją tej trasy jest wjazd kolejką na Plan de l'Aiguille, a potem znany Aiguille du Midi (3842 m n.p.m.). Kolejka rusza z centrum Chamonix. Pierwszym przystankiem jest Plan de l'Aiguille, do którego bez problemu można również szlakiem. Później kolejka rusza na sam szczyt Aiguille du Midi. Na samej górze widać m.in. główny wierzchołek Mont Blanc – tam prowadzi jedna z dróg wspinaczki na Białą Górę.
Tutaj warto wspomnieć, że Chamonix to miasto kolejek. W kilka minut jesteśmy w stanie przenieść się z gorącego i zatłoczonego miasta w niesamowite, górskie miejsce na wysokości ponad 3800 m n.p.m. Jedną z najbardziej znanych jest właśnie kolejka na szczyt Aiguille du Midi. Kolejka służy też alpinistom, którzy po zejściu na lodowiec mają do wyboru wiele klasycznych dróg wspinaczkowych. Jeżeli planujemy kilkudniowy pobyt w Chamonix i chcemy skorzystać z kilku atrakcji, wówczas dobrym pomysłem będzie zakup z tzw. Multipassa, czyli biletu, z którym mamy prawo wstępu do kilku miejsc.
Wracając do trekkingu, naszym przystankiem było Plan de l'Aiguille, a następnie jezioro Lac Bleu, które było niedaleko (około 30 min). Tam po raz pierwszy słyszeliśmy osuwające się kamienie ze ścian lub z lodowca. Ten odgłos był bardzo słyszalny.
Podobna trasa dostępna pod TYM linkiem.
Jak zaplanować podróż do Chamonix?
Zdecydowanie najkorzystniejszym cenowo sposobem dotarcia do Chamonix będzie wybór lotu m.in. Bergamo lub Turynu, na który bilety z wielu polskich miast oferują m.in. linie lotnicze Ryanair lub Wizzair. Stamtąd najprościej będzie skorzystać z połączenia firmy autobusowej Flixbus, która oferuje kilka przejazdów dziennie. Ceny biletów na trasie Mediolan - Chamonix rozpoczynają się już od 12 euro (ok. 50 zł).
Jeśli pojedziesz swoim lub wypożyczonym samochodem, to musisz przejechać Tunnel du Mont-Blanc, który łączy Francję i Włochy, zapłacisz wtedy ponad 40 euro za opłatę drogową.
Noclegi w Alpach
Jak wygląda kwestia noclegów? Tutaj wszystko zależy od miejsca oraz odległości od Chamonix. Z pewnością im bliżej Chamonix, tym może być drożej (wyłączając campingi, które są w przystępnych cenach dla osób z namiotem). Oczywiście polecam noclegi w Les Houches, które są stosunkowo tańsze i miejscowość jest świetnie skomunikowana z Chamonix. Warto przypomnieć, że większość tych miejsc oferuje w cenie pokoju darmowy bilet na komunikację miejską w całej Dolinie Chamonix.
Mam nadzieję, że zaplanujecie również kolejne wakacje w kierunku alpejskim! Na pewno nasze podróżowanie było budżetowe, dlatego warto zacząć przygotowania wcześniej, co pozwoli również sprawdzić lepsze opcje noclegu oraz mieć plan na podróż. Jednak pamiętajmy też o spontaniczności!
Dziękuję też za polecenia tras przez Kasie Solińską i Maćka Dombrowskiego, biegaczy górskich, którzy prowadzą profil Trail is Our way, na którym dzielą się m.in. swoimi podróżami vanem.
Dziękuję też towarzyszce podróży Asi, która jest mistrzynią nawigacji.