Pięć dni w Tatrach - z trzyletnim dzieckiem!

Maciej Hewelt 20/11/2020

Spis Treści

    Nie trzeba być wielkim miłośnikiem turystyki ani specem od geografii, by wiedzieć że Tatry to najpopularniejsze polskie góry. Prawdopodobnie każdy chociaż raz chciał odwiedzić najwyższe z naszych gór, a większość z tych którym się to udało, zapragnęła jak najczęściej wracać w te rejony. Na podobny pomysł wpadliśmy z moją małżonką Alicją. Poprzeczkę postawiliśmy sobie jednak wysoko i to nie ze względu na plany ataków szczytowych, a przez chęć zwiedzania Tatr z naszą 2 i pół letnią córką Bianką. Majestat Tatr robi wrażenie, ale też staje się wyzwaniem logistycznym, gdy chcesz je przemierzać z malutkim dzieckiem. Na szczęście cały 5 dniowy wyjazd udał się fantastycznie, o czym przeczytacie poniżej.

    postój w Tatrach

    Wyjazd w Tatry z dzieckiem - jak go zaplanować?

    Planując rodzinny wypad w góry już na początku stanęliśmy przed ciężkim wyborem - w jakim terminie pojechać i gdzie zarezerwować nocleg?

    Ponieważ cenimy sobie dziewiczy charakter natury, samotne spacery i puste szlaki, zdecydowaliśmy się na wyjazd na początku listopada, pomiędzy sezonami letnim i zimowym. Trafiliśmy w dziesiątkę i przez 5 dni pobytu cieszyliśmy się niemal kompletnie pustymi szlakami, co - jak wiemy doskonale - w Tatrach nie jest regułą. Jeżeli również cenicie sobie spokój, polecam wyprawy pomiędzy sezonami zarówno jesienią jak i wiosną, kiedy turystyczne regiony są uśpione. Z drugiej strony, należy się wtedy liczyć z tym, że część atrakcji może być zamknięta.

    puste szlaki w Tatrach

    puste szlaki w Tatrach

    Znacznie więcej wątpliwości przysporzył nam wybór noclegu. Czy postawić na pensjonat o góralskim charakterze, który dopełni klimat wyjazdu? Czy zdecydować się na hotel z atrakcjami dla dzieci, co będzie zbawienne w razie załamania pogody? Czy wybrać mieszkanie na wynajem, które zapewni najwięcej przestrzeni i prywatności? Ostatecznie postawiliśmy na ostatni wariant i była to dobra decyzja. Podróżowaliśmy nie tylko z 2,5-letnim dzieckiem, ale również z psem. Wynajęte mieszkanie zapewniło nam sporo komfortu, miejsce na bagaże, przestrze dla naszego owczarka niemieckiego, a Bianka miała się gdzie bawić. Cenowo takie rozwiązanie też było jedną z najkorzystniejszych opcji.

    W Chochołowskiej

    W Chochołowskiej

    Co zabrać na rodzinny wyjazd w Tatry?

    Szczególnie w okresie jesiennym musieliśmy być przygotowani na każdy wariant pogodowy. Ostatecznie, choć trafiliśmy na piękną aurę, to temperatura zmieniała się jak w kalejdoskopie. Z małym dzieckiem planowaliśmy spacery dolinami, bez atakowania wyższych partii gór, więc wystarczyły nam wygodne buty trekkingowe. Posiadanie raków do planowanych wycieczek nie było konieczne. W ubiorze korzystaliśmy z zasady warstwowości. By stawić czoła zmienności pogody w górach postawiliśmy na 3 warstwy - bieliznę termiczną, bluzę i lżejszą kurtkę. Doskonale sprawdzały się też kurtki 3 w 1 (kurtka z podpinką, sama kurtka lub sam polar). Taki ubiór pozwalał nam na bieżąco reagować na zmiany temperatury, więc nie musieliśmy się martwić ani o marznięcie ani o zgrzanie się. Dodatkowo zawsze w plecaku mieliśmy ze sobą kurtki przeciwdeszczowe, w razie niezapowiedzianych opadów deszczu lub deszczu ze śniegiem. Co do plecaków, głównie korzystaliśmy z nosidełka firmy Deuter, które posiada wiele dodatkowych przegródek na prowiant, mapę i pozostałe wyposażenie.

    nosidełko

    Nosidełko Deuter

    Wprawdzie nasza córka nie przepada za przemieszczaniem się w nosidełku, ale po dłuższym spacerze pod górę nawet ona chętnie wsiadała do nosidła i obserwowała z góry otaczające nas lasy i zbocza. Trzeba jednak przyznać, że 13 kilogramów dziecka + kilka kilogramów nosidełka potrafi dać w kość przy dłuższym spacerze, więc lepiej jeśli drugi rodzic również ma do dyspozycji wygodny plecak, w którym umieści cięższe rzeczy, jak woda czy owoce. Poza prowiantem i kurtkami, w naszej wyprawce znalazła się również tradycyjna laminowana mapa, która pomagała na bieżąco oceniać wybierane trasy i decyzje o kontynuacji marszu. Po raz pierwszy korzystaliśmy dodatkowo z górskiej aplikacji Szlaki Tatr, która fantastycznie pozwalała na bieżąco oceniać ile kilometrów lub jakie przewyższenie jeszcze nas czeka do kolejnego punktu orientacyjnego. Skoro jesteśmy już przy aplikacjach, to nie sposób nie wspomnieć o aplikacji Ratunek, która pozwala skontaktować się ze służbami ratowniczymi w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia. Na szczęście nam się nie przydała, ale gorąco zachęcam każdego turystę do zainstalowania takiej aplikacji i naładowania telefonu przed wyjściem w góry, bo nigdy nie wiadomo kiedy apka może się przydać i uratować życie.

    na szlaku

    Szlaki w Tatrach z trzylatkiem

    Muszę przyznać, że wybór szlaków spędził nam trochę snu z powiek, ponieważ chcieliśmy być pewni, że wybrane kierunki nie będą za bardzo wymagające dla naszej córki. Z drugiej strony zależało nam na skorzystaniu z pięknych tatrzańskich widoków. Ostatecznie myślę, że dokonaliśmy trafnych wyborów. Nasza córka ma 2,5 roku, natomiast propozycje wycieczek proponuję odnieść do 3-latka, ponieważ dzieci mogą się różnić na tym etapie pod względem kondycji i zainteresowania długimi spacerami.

    - CZYTAJ TAKŻE -

    Dzień pierwszy - Kuźnice i PTTK Kalatówki

    Zależało nam na tym, by pierwsza wycieczka była zlokalizowana blisko naszej bazy wypadowej w Zakopanem. Pod tym względem świetnie sprawdziła się wycieczka przez Kuźnice do PTTK Kalatówki. Zaparkowaliśmy nieopodal Wielkiej Krokwi, by przy okazji móc podziwiać najbardziej popularną z naszych skoczni narciarskich. Niestety stamtąd trochę dłużył nam się spacer zakopiańskimi ulicami Bronisława Czecha i Przewodników Tatrzańskich, ale po osiągnięciu Kuźnic przyjemne widoki zboczy Nosala i Krokwi zrekompensowały nam wcześniejszy fragment. Tą trasą doszliśmy wprost do dolnej stacji Kolei Linowej na Kasprowy Wierch, by dalej wspiąć się niebieskim szlakiem w kierunku górskiego hotelu. Po drodze wart uwagi jest Klasztor Sióstr Albertynek, malowniczo położony przy szlaku. Z tego miejsca można odbić do Klasztoru Braci Albertynów, my jednak nie zdecydowaliśmy się na taki wariant. Z Kuźnic do PTTK Kalatówki prowadzi nieco kamienista droga i nie należy ona do najprzyjemniejszych szlaków. Dlatego warto na tę wycieczkę zaopatrzyć się w buty trekkingowe z twardą podeszwą. Trudy marszu wynagradzają piękne widoki z PTTK Kalatówki na Kasprowy Wierch i pozostałe okoliczne szczyty. Trasie bez problemu sprostało dziecko, ale na kamienistej ścieżce należy uważać na potknięcia i upadki, szczególnie przy schodzeniu w dół w drodze powrotnej.

    Na Kalatówkach

    Na Kalatówkach

    Dzień drugi - Dolina Chochołowska

    Dolina Chochołowska jest tatrzańskim “must see” gdy przyjeżdżasz z rodziną, szczególnie gdy zabieracie ze sobą psa. To jedno z niewielu miejsc w Tatrach, gdzie można wybrać się na spacer z czworonogiem na smyczy, z czego chętnie skorzystaliśmy. Szlak zielony w Dolinie Chochołowskiej jest szeroki, utwardzony i o niskim nachyleniu. To wspaniała droga na spacer z małym dzieckiem, dla którego dodatkową atrakcją jest przepływający wzdłuż szlaku Chochołowski Potok. Już po opuszczeniu parkingu czeka na nas piękny widok Siwej Polany oraz rozlokowanych na niej drewnianych bacówek. Możemy w tym miejscu posilić się wyśmienitym oscypkiem z grilla. Za Siwą Polaną rozpoczyna się trasa wśród drzew, między zboczami gór, z których wyrastają przeróżne formacje skalne. Jeszcze przed osiągnięciem Krytej Polany i Polany Huciskiej, oczom ukazują się zapierające dech w piersiach widoki na wyższe partie gór, gdzie wierchy Starobociański, Kończysty i Jarząbczy górują nad całą okolicą. Nasza wyprawa ruszyła w drogę powrotną jeszcze na długo przed osiągnięciem popularnej Polany Chochołowskiej, mniej więcej na wysokości Doliny Dudowej, ponieważ dalsza wycieczka byłaby dla Bianki za długa. Dolina Chochołowska zachwyca jednak, niezależnie jak daleko się nią podąży. Jest godna polecenia na każdą rodzinną wyprawę i nawet spacer z wózkiem będzie tutaj przyjemny.

    W Chochołowskiej z pieskiem

    W Chochołowskiej z pieskiem

    Dzień trzeci - Dolina Strążyska

    Podczas całego wyjazdu to właśnie Dolina Strążyska najbardziej przypadła nam do gustu. Wprawdzie należy do najmocniej obleganych miejsc w Tatrach, ale wybraliśmy się na spacer dosyć wcześnie i mogliśmy się cieszyć niemal pustym czerwonym szlakiem. To miejsce magiczne, zupełnie inne niż Kuźnice i Dolina Chochołowska. Znacznie bliższe naturze, bardziej dzikie i spokojne. Droga w tym miejscu jest węższa i pnie się nieco bardziej stromo pod górę. Jednak 3 latek nadal spokojnie da sobie z nią radę. Na końcu malowniczej ścieżki wijącej się wzdłuż Strążyskiego Potoku czeka na nas Polana z drewnianymi stołami turystycznymi oraz bufetem góralskim - Herbaciarnia Parzenica. Z tego miejsca warto pokusić się o krótki, ale nieco wymagający spacer po śliskiej kamiennej ścieżce żółtego szlaku. Na jej końcu czeka wodospad Siklawica, który dla dziecka jest niemałą atrakcją, a dla rodziców okazją na zrobienie zdjęć do rodzinnego albumu.

    W Dolinie Strążyskiej - pod Siklawicą

    W Dolinie Strążyskiej - pod Siklawicą

    Dzień czwarty - Gubałówka

    Ponieważ po Biance widzieliśmy już, że ilość czasu spędzanego na świeżym powietrzu oraz pokonywane spacerem trasy zaczynają nawarstwiać jej zmęczenie, postanowiliśmy więc dać sobie jeden dzień luźniejszy. Zdecydowaliśmy się na wycieczkę koleją linową na Gubałówkę. Sama przejażdżka wagonem kolei jest dla dziecka ciekawym doświadczeniem, a wyłaniająca się za szybami wagonika panorama Tatr i na dorosłych zrobi ogromne wrażenie. W okresie między sezonami trafiliśmy na moment, w którym większość stoisk z pamiątkami i gastronomią na szczycie Gubałówki była zamknięta, a turystów można było policzyć na palcach jednej ręki. Nam taki stan rzeczy w zupełności odpowiadał. Na Biankę czekała kolejna atrakcja w postaci kolejki grawitacyjnej. Udało nam się również w jedynej otwartej budce gastronomicznej zakupić kołacze i podziwiać Tatry posilając się tym przysmakiem i popijając herbatę. Zdecydowanie polecam taki spokojniejszy dzień na regenerację i naładowanie nadwątlonych sił.

    Z widokiem na Giewont

    Gubałówka - z widokiem na Giewont

    Dzień piąty - Rusinowa Polana

    Ostatniego dnia postanowiliśmy udać się na wschód od Zakopanego i ruszyć przed siebie niebieskim szlakiem w kierunku Rusinowej Polany. Z większością tej drogi bez problemu poradzą sobie małe dzieci, ale w jego końcowej części mogą potrzebować pomocy, podczas wspinaczki przy Sanktuarium Maryjnym na Wiktorówkach. Ten położony w środku lasu drewniany budynek świątyni jest świetnym miejscem na złapanie oddechu. Z tego miejsca pozostaje do pokonania jeszcze ostatnia partia schodów, po której zza drzew wyłania się zapierający dech w piersiach widok na Rusinową Polanę i znajdujące się w oddali najwyższe szczyty polskich Tatr. Widok z tego miejsca na górskie łańcuchy i przecinające je doliny robi niesamowite wrażenie. To było udane zakończenie wyjazdu.

    Na Polanie Rusinowej

    Na Polanie Rusinowej

    Tatry z małym dzieckiem - kilka uwag praktycznych

    Tatry, pomimo że są górami wysokimi i w wielu miejscach nie łatwymi do przemierzania, mogą być fantastycznym celem rodzinnej wyprawy, nawet z 2-3 letnimi dziećmi. Receptą na udany wyjazd jest odpowiedni dobór ubrań i sprzętu, wyobraźnia, śledzenie prognoz pogody oraz wcześniejsze zaplanowanie odpowiedni tras. Idąc na wycieczkę w góry z małym dzieckiem warto też zmienić podejście i nie zakładać zdobycia określonego celu, dotarcia do konkretnego miejsca. Wycieczka w każdym momencie może okazać się za długa lub za trudna dla naszego malucha, więc celem wyprawy powinien być spacer sam w sobie i czerpanie z każdej chwili spędzonej w pięknych okolicznościach górskiej przyrody. Takie podejście pozwoli nam zawsze bez żalu zawrócić ze szlaku i nadal uważać ten spacer za udaną przygodę.

    Powiązane Wpisy

    Powiązane produkty