Specyfiką pracy w „e-Horyzoncie” jest to, że nasza siedziba – mimo że znajduje się w granicach administracyjnych Gdyni – jest na przysłowiowym „końcu świata”. I to jest wielka tego zaleta, przynajmniej dla niżej podpisanego – pozwala mi na codzienne dojeżdżanie do pracy rowerem. I to nie po byle jakiej trasie, przez miasto, wśród sznurów samochodów i w kłębach spalin… o nie! Jadę w większości przez tytułowe "Dzikie Trójmiasto"!
Trasa
Mój rowerowy szlak do pracy wiedzie najpierw wzdłuż brzegu Zatoki Gdańskiej – nadmorską trasą rekreacyjną miedzy plażą i Parkiem Reagana w Gdańsku, następnie przez Jelitkowo i Sopot aż do Parku Północnego. Stąd czeka mnie chwila jazdy wzdłuż głównej arterii Trójmiasta, do Redłowa i Małego Kacka, wreszcie leśnymi drogami Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego na zachodnie krańce Gdyni, do Wiczlina. Minimalny dystans to ok. 22 kilometry, a gdy mam więcej czasu i ochotę na dłuższą przejażdżkę (to po pracy) - dystans rośnie, czasem do 50 km.
Wyposażenie
Staram się dojeżdżać tak codziennie, bez względu na pogodę. W lecie wystarcza mi koszulka termoaktywna i krótkie spodnie, ale im chłodniej - tym więcej warstw odzienia mam na sobie. W chłodniejsze dni zabezpieczeniem jest mój ulubiony softshell spod znaku Jack Wolfskin, podczas deszczu czy śniegu– nieprzemakalna kurtka, także z „wilczą łapą”. Niezastąpiona jest wielofunkcyjna chusta (typu Buff), którą w zależności od potrzeb zakładam pod kask lub zakrywam twarz. Późną jesienią i zimą dodatkowo docieplam się bielizną termoaktywną, na stopach mam podwójne wełniane skarpety, na głowie - pod kaskiem - kominiarkę.
Na tej zróżnicowanej trasie sprawdza się najlepiej rower górski. W moim przypadku to dwa modele (używane na zmianę) - Kross Level A2, koła 26" i Kross Hexagon 6.0 (29"), obydwa z szerokimi, terenowymi oponami - doskonale radzą sobie z piaskiem, błotem, śniegiem...
Bagaż do pracy (kurtka i spodnie przeciwdeszczowe, odzież na zmianę, ręcznik, drugie śniadanie oraz podstawowe narzędzia, pompkę i zapasową dętkę) pakuję w woodoszczelne sakwy Crosso, zamocowane na bagażniku. Gdy czasem zabieram ze sobą do pracy laptopa - biorę też plecak rowerowy, który gwarantuje mi bezpieczny transport sprzętu. Tam też trafia aparat fotograficzny.
Aparat to albo Panasonic Lumix DMC-FZ72 60x (tzw. kompakt megazoom), albo Canon EOS 1000D z obiektywem Tamron SP 150-600 mm. Nie są to zbyt wymyślne aparaty, ale na moje potrzeby wystarczają.
A zatem - jest przygoda! I to codziennie :)
Dzikie Trójmiasto w obiektywie
Śmigając o poranku do pracy staram się dotrzeć do celu jak najszybciej - jazda zajmuje mi ok. jednej godziny. Jednak trasa powrotna - teoretycznie szybsza, bo prowadząca w dół, z wysokości niemal 200 metrów n.p.m. aż na poziom morza – wydłuża się często o dodatkowe kilometry i godziny… Dlaczego? To proste, jadąc przez łąki, pola, lasy nie raz i nie dwa natykam się na różne ptaki i zwierzaki. A że z reguły z aparatem się raczej nie rozstaję, spotkania te staram się uwiecznić.
Oto efekty:
Mewa śmieszka na tle wejścia do gdańskiego portu
Taniec kruka nad Źródłem Marii w Gdyni
Pisklę bernikli kanadyjskiej w Parku Reagana w Gdańsku
Samica dzięcioła dużego karmiąca młode, Krowie Łąki w Gdyni
Wiewiórka, park Reagana w Gdańsku
Żuraw z młodym, użytek ekologiczny "Jezioro Kackie" w Gdyni
Sójka, Park Zdrojowy w Gdańsku Brzeźnie
Dzierzba gąsiorek, polana Gołębiewo, Gdynia
Wrona siwa, Park Północny w Sopocie
Błotniak stawowy, mokradła pod Wiczlinem, Gdynia
Szczygły w zimowej stołówce, na szyszkach olchy, Potok Oliwski w Gdańsku
Król Parku Reagana w Gdańsku
Myszołów na łowach, Końskie Łąki w Gdyni
Lis przechera, Dolina Radości w Oliwie, Gdańsk
Wszystkie zdjęcia wykonałem w granicach administracyjnych Gdańska, Sopotu i Gdyni. Naprawdę mamy tu „dzikie Trójmiasto”. I bardzo dobrze!
CZYTAJ TAKŻE: